Tetraplegik • nagłe zatrzymanie krążenia
Strona 1 z 1

nagłe zatrzymanie krążenia

: 31 gru 2007, 00:39
autor: aga l
Od jakiegoś juz czasu próbuję na różnych forach w internecie znaleźć kogoś o podobnym do mojego problemie, ale coś bezskutecznie, dlatego postanowiłam napisac z nadzieją, że ktoś się odezwie.

Mój tato w marcu tego roku nagle się zatrzymał - po prostu się nie obudził nad ranem. Tylko dzięki czujności mamy, która w porę się zorientowała, że leży przy niej nieoddychający człowiek i razem z bratem zaczęła trwającą prawie 30 minut reanimację (do czasu przyjazdu pogotowia) przeżył. Lekarze orzekli, że doszło do nagłego zatrzymania krążenia (NZK) na skutek zaburzeń elektrolitowych w organiźmie.

Najpierw był OIOM, respirator i ciągnące się w nieskończonośc godziny w oczekiwaniu na to, czy przeżyje. Po kilku dniach tato został rozintubowany, sam oddychał i odzyskał przytomność. Pojawiły sie jednak wtedy niepokojące objawy neurologiczne - normalnie z nami rozmawiał, ale widział jakieś dziwne rzeczy, coś mu się śniło, wydawało, wykazywał ogólną nadpobudliwość. Jak się z czasem okazało były to objawy niedotlenienia mózgu. Zaczęły sie one pogłębiac. Przestał praktycznie mówić, chodzić, jeść; gdzieś w połowie kwietnia stan był naprawdę fatalny. Myśli przychodziły nam wtedy naprawdę najgorsze do głowy.
Trwało to jakieś 3 tygodnie. Potem powoli jednak, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem rehabilitacja przynosiła pewne efekty. Zaczynaliśmy od zera, teraz (grudzień) nie do końca wyraźnie, ale mówi, bardzo powoli i z asekuracją, ale chodzi, może niezbyt zgrabnie, ale sam je przy stole. Wszystkie jego ruchy są spowolnione i nadal szeregu rzeczy sam nie jest w stanie zrobić - wstać z krzesła, położyć się do łóżka, przewrócić się w łóżku z boku na bok etc. Ale rehabilitacja trwa. Tato jest bardzo zawzięty i się nie poddaje. Walczy każdego dnia.

Po tym, jak doszło do tego zdarzenia w necie przeczytałam, że odsetek ludzi, którzy takie nagłe zatrzymanie krążenia przeżywają jest bardzo niewielki, ok. 5 % i to pod warunkiem, że w ciągu max. 8-10 minut od zatrzymania przywrócona zostanie przy pomocy defibrylatora akcja serca. W naszym przypadku pogotowie przyjechało dopiero po ponad 30 minutach!! można więć śmiało powiedzieć, że to cud, że przeżył i za ten cud strasznie jestem wdzięczna, zwłaszcza teraz, kiedy przy świątecznym stole mogliśmy usiąść znowu w komplecie.

Zatanawiam się jednak, co jeszcze możemy zrobić, żeby jego stan się poprawiał jeszcze bardziej? i czy w ogóle jest możliwe, żeby kiedyś doszedł do pełnej sprawności? Wiem, że obszary w mózgu odpowiedzialne za różne funkcje zostały nieodwracalnie zniszczone, ale mózg ma przecież ogromny potencjał niewykorzystanych obszarów, które mogą wypracowywać chyba nowe ścieżki.

W tej chwili tato bierze leki, nadal go rehabilitujemy, układamy klocki, rzucamy piłką, trenujemy wymowę słów. Kazdy dzień jest wypełniony mającymi na celu poprawę stanu rzeczy czynnościami.
Czy ktoś ma podobne przejścia i mógłby się podzielić informacjami na temat możliwości dalszego działania? Bo chcieć to jedno, ale wiedzieć, jak, to drugie. Zawsze też raźniej człowiekowi, kiedy wie, że z takim problemem nie tylko on jeden się zmaga.

Bardzo będę wdzięczna za odzew. Wszystkim Dzielnym Forumowiczom życzę przy okazji, aby lepszy był ten nowy nadchodzący już wielkimi krokami rok, ogólnie.

pozdrawiam
a

: 02 sty 2008, 11:25
autor: Anioł
Hejka!!!

A ile tatulek ma lat?