Chciałam was o coś spytać

Towarzyskie pogaduchy, niekoniecznie przy kawie.

Moderator: Moderatorzy

xyz

Chciałam was o coś spytać

Post autor: xyz »

Mam kolegę którego znam z 4 może 5 lat. Jego żona była kiedyś moją przyjaciółką. Z przyjacióką nie mam już kontaktu od 2 lat. W tym roku na początku stycznia odeszła od męża, rozwodzą się. Z jej mężem spotykaliśmy się na różnych zebraniach dla ON lub wspólnych imprezach czy spotkaniach u mnie na kawę. Nie było nigdy między nami zwady ani nieporozumień. Niedawno poprosił o spotkanie. We wrześniu będzie rozwodnikiem (taką ma nadzieję) i chce zmienić mieszkanie z III piętra na parter i to dla mnie. Chce ze mną zamieszkać. Dodam, że on też jest niepełnosprawny, ale chodzi a ja poruszam się na wózku. Nigdy między nami nie było niczego więcej jak podanie sobie rąk. Z domu chętnie bym uciekła z powodu ojca awanturnika i alkoholika. Nie wiem czy powinnam z nim być i z nim zamieszkać, czy warto. Co byście zrobili na moim miejscu?
Awatar użytkownika
ttettrusek
papla
Posty: 122
Rejestracja: 13 lip 2006, 15:24

Post autor: ttettrusek »

moze warto!!!!

ale musi byc jakas wiez miedzy wami. nie tak na sucho, bo to bez sensu.
mieszkanie z kims tylko dla tego zeby zalatwic problemy wlasne domowe to nie jest argument.
jesli jest cos miedzy wami, choc nawet b.dobra przyjazn (bo moze to sie przerodzic w milosc) to ja bym sprobowal.

zawze mozna wrocic do domu. (no chyba ze nie mozna)

zycze najlepszego :lol:
"?cie?ka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawo?ci samolubnych i tyrani? z?ych ludzi...."
jaksu
papla
Posty: 141
Rejestracja: 02 lip 2004, 21:35

Post autor: jaksu »

Podstawowa rzecz, jaka mi się nasuwa - nie spotkałam jeszcze szczęśliwego zakończenia, gdy ktoś się z kimś związał tylko po to, by uciec z domu rodzinnego. Z reguły wpada się z deszczu pod rynnę. To nie może być argument. Chyba zawsze się to źle kończy. Natomiast jeśli istnieją inne argumenty... Na to musisz sobie sama odpowiedzieć. Na pewno znajdziesz plusy. Z minusów, jakie mogę sobie wyobrazić.... musisz się zastanowić, co się stanie, jeśli nic między Wami nie "zaiskrzy". Możecie się dogadać oczywiście, że mieszkacie w jednym mieszkaniu, ale tylko jako przyjaciele, dzielicie się opłatami, każde ma swój pokój i jak chcecie, to fajnie spędzacie razem czas, jak nie, to każdy ma swoje życie, a łączy Was tylko kuchnia, przedpokój i łązienka :D (taki przykład, ale to już zależy od Waszych uzgodnień) - taka sytuacja jest możliwa. Ale jeśli nastawicie się jednak na związek, a nic z tego nie wyjdzie? Czy będziecie mieszkali w jednym mieszkaniu? Jak rozwiążecie sprawę, jeśli któreś z Was z kimś innym się zwiąże? Wrócisz ze stulonymi uszami do tatuśka? Może też warto, na rok czy dwa się uwolnić. Może znajdziecie jakieś sensowne wyjście i nawet jeśli nie zostaniesz na zawsze ze swoim kolegą, to może to być początek Twojego samodzielnego życia ;). Super by było. Ale musisz przemyśleć wszystko dokładnie, żebyś za trzy miesiące nie błagała pijanego ojca, żeby Cię wpuścił do domu :-/
No i nie tylko do Ciebie należą te przemyślenia, ale też byś musiała porozmawiać z kolegą.

Powodzenia :). Może się uda ;)
ODPOWIEDZ