Tetraplegik • hipotetyczne zagadki życia codziennego - Strona 3
Strona 3 z 3

: 23 wrz 2004, 18:36
autor: jaksu
No, to fajnie, że sobie poradziłaś. Bardzo podoba mi się numer z zaparkowaniem i komentarz Darka :lol: - zwłaszcza komentarz :!: Natomiast komentarze i spojrzenia ludzi są naprawdę przedziwne - na ten temat pewnie wiele by Ci powiedzieli ci, którym wózek towarzyszy na co dzień, ale myślę, że szkoda słów. Ja zasadniczo zakładam, że można się tym przejmować lub nic sobie z tego nie robić. Albo można się śmiać. Ja często się śmieję, bo przecież nie będę się przejmowała ludzką głupotą (zresztą często wynika to z faktu, że ludzie po prostu nie wiedzą, jak się zachować) A jak ktoś nietaktownie się zachowuje, tak jak piszesz o mówieniu do Ciebie albo pytaniu, co mu się stało, to czasem rzucam jakimś tekstem, który daje do pomyślenia.

Ale apropos tekstów i nierówności - kilka dni temu kumpela wyciągnęła zapasowy wózek z piwnicy i razem pojechałyśmy "na wózki" :wink: Wózkowicze się teraz może ze mnie uśmieją, ale cóż... Z perspektywy chodziaka: żebyś Ty widziała, jaki ten świat jest nierówny, kiedy się siedzi na wózku!!!! Nigdy wcześniej na to nie wpadłam - pół biedy, jak jeździ się po przystosowanym mieście, ale kiedy już się jest w "normalnym" mieście, to dopiero jest nierówno :!: Nawet w miejscach, które wydają się całkiem równe. A z tekstów najbardziej podobał mi się ten, rzucony przez panią "żula" (czyżby rodzaj żeński tego słowa brzmiał "żulerka"? :lol: ), która chciała od nas papierosa. Odpowiedziałyśmy, że nie palimy, a ona na to, z czymś w rodzaju przerażenia w głosie : "a to dlatego że niepełnosprawni, tak? Czy dlaczego?" Całe szczęście, że kumpela była czujna i przytrzymała wózek, bo tak się śmiałam, że na pewno nakryłabym się nogami, gdyby nie ta pomoc :D

Tylko nie krzyczcie na mnie, że jak się ma to na co dzień, to nie jest zabawne, please. W końcu żadna codzienność nie jest zabawna. Ale czasem dobrze pośmiać się do łez. Ale żeby "żul (-erka)" mnie tak rozśmieszyła, to jeszcze mi się to nie zdarzyło :wink:

: 27 wrz 2004, 22:21
autor: agniecha
Juz nie tak bardzo sie boję. Bardzo mi pomogliście. Dziękuję.

: 09 paź 2004, 20:42
autor: ka?ka
Chciałabym zaproponować kreślenie "Żulietta" :) ładniej brzmi...
Poza tym chciałam włączyc się do dyskusji i zwrócić uwage na jeszcze jedna sprawę. Mój komtakt z osobą niepełnosprawną jest jak na razie mocno ograniczony i trwa niewiele ponad miesiąc. Moja siostra miała wypadek i teraz jest paraplegikiem. Chciałam tylko powtórzyć jej słowa. Kiedy rozmawiałyśmy, o tym jak "teraz jest inaczej", poprosiłam ja żeby mi mówiła kiedy cos robie nie tak, czegos nie zauważam, albo staje sie nadopiekuńcza itd..., bo obojetnie jak bardzo bym chciała, wiem , ze nie jestem w stanie wczuć sie w jej sytuację, a zalezy mi zeby czuła, ze dla mnie jest dokładnie tak samo wazna jak przed wypadkiem. Odpowiedziała , żebym była spokojna, bo ona nie czuje sie jak ubazwłasnowolnione dziecko, tylko po prostu uwarza , że cos sie jej w sumie od nas nalezy, jako od tych najbliższych.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że relacje "same sie jakoś ułożą" , jeśli ludzie na prawde tego chcą, a najlepiej jest chyba rozmawiać, ale jeśli o problemach, to o tych które sie pojawiają, a nie o takich które mogły by się pojawić.

: 09 paź 2004, 21:18
autor: agniecha
Postaram się nie wymądrzać, bo moje doświadczenia są minimalne, ale mocno wierzę, że rozmowa jest drogą do porozumienia. Tyle tylko, że mnie te rozmowy (zwłaszcza najwazniejsze) nie wychodzą najlepiej.

: 09 paź 2004, 21:29
autor: ka?ka
Jak moja siostra lezała jeszcze w szpitalu, po jakims czasie skończyły sie tematy... Wiem, że wtedy wazne był dla niej, że byliśmy, że nie leżała tam sama i nie patrzyła sie w sufit sama. I chyba nadal tak jest.
Ale ja tez nie chcę sie wymądrzać, wydaje mi sie , ze jestes osoba bardzo wralziwą, takim ludziom jest strasznie ciężko. Nie chciałam sie wymadrzać, tym bardziej, ze nie mam czym.

: 10 lis 2004, 21:58
autor: Ala
Hej!!! Ja nie nawidzę użalania się nade mną typu: "Może Ci pomóc?" Czasem ludzie są nachalni, trzeba przyznać. Ja mam chłopaka, który chodzi i potrafimy razem iść za rękę na spacer. Jemu nie przeszkadza to, że jestem na wózku. A co do sportowychwózków to prawda!!! Nie wygodne są niskie rączki do prowadzenia wózka, dlatego wolę sama jeździć.