Czas na pogodzenie się z losem

Towarzyskie pogaduchy, niekoniecznie przy kawie.

Moderator: Moderatorzy

Ola22

Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: Ola22 »

Ile czasu człowiek potrzrbuje na pogodzenie się z losem czytałam ostatnio że 5 lat jak myślicie?
Dorota Bucław
gaduła
Posty: 356
Rejestracja: 10 sty 2005, 15:52
Lokalizacja: Planeta ziemia

Post autor: Dorota Bucław »

Sądzę że pogodzić to się nie da z taka sytuacją co najwyżej można nauczyć się żyć z nim. Ja miałam wypadek w grudniu 99' czyli w grudniu bedzie 6 lat i do tej pory ani się nie pogodziłam ani nie nauczyłam z nim żyć choć próbowałam. Cały czas nie umiem znaleść sobie miejsca w zyciu, zajęcia, nawet męczy mnie życie z dnia na dzień bo kady jest taki sam nudny i bezpłciowy. Tak jest w moim przypadku, a wierz mi próbowałam już wielu sposobó nawet porad psychologa, psychiatry, tabletek psychotropowych one sprawiły tylko to , że było mi wszytsko obojętne i najlepiej było mi w łózku w którym i tak spędzam dużo czasu. Co co lat, któr podałaś to uważam to za sprawę indywidualną jesli po urazie ktoś wróci do życia w społeczeństwie i będzie miał zajęcie, które wypełni mu czas, którego większośc z nas ma nadto to i może nauczy się żyć z wózkiem szybciej. Na przykładzie mojego kolegi, który wypadek miał ponad 10 lat temu bo w 92' to zawsze mówi tak jak ja że pogodzić to się nie da, co najwyej mozna nauczyć się życia na wózku i potem się go nie zauważa, ale ja sądzę że to też wiele zależy od rodzaju urazu , dlaczeg jeździ się na wózku, jesli po URK to od wysokości urazu czy jest to para czy tetraplegik i w jakiej jest kondycji bo wiadomo że u każdego z nas nawet przy tej samej wysokości uszkodzenia rdzenia może siła mięśniowa i wszytsko z tym związane być inne, zawsze uraz urazowi nie jest równy, a im bardziej ruchliwy para czy tetra tym jego możliwości są większe, no i kwestia która sądzę że też jest ważna aby nauczyć się życia z wózkiem to mozliwość wyjcia z domu za pomocą windy, zjazdy czy schodołazy a nie proszenie innych i bycie uzależnionym od innych czy są w domu aby Ciebie znieśc z wózkiem , wtedy kiedy miałabyś na to ochotę. Mówię tu w swoim imieniu bo sadzę że to jest jeden z głónych u mnie problemów niemożności nauczenia się życia na wózku.
Kaleb , Colours - Boing na ramie L-frame
Krzyżak

Post autor: Krzyżak »

Pogodzić się- nigdy i choć nigdy nie powinno mówić się nigdy to w moim przypadku to jest jedynie pewne, że nigdy się z tym nie pogodzę. Za 5lat może już będą powszechnie dostępne operacje na rdzeniach więc niema innej możliwości jak wierzyć w to, że jeszcze będą stawiać tetrusów na nogi.
Na dzień dzisiejszy jestem trzy lata po i jedynie staram się przystosować do nowych warunków życia :) No to jest konieczność bezwarunkowa, ponieważ jak przyjdzie czas wstać :wink: :) :D to musze wyrobić dużą kondycję bo jak wstanę to przez tydzień nie usiądę 8) :) :D
Wojtek
papla
Posty: 107
Rejestracja: 07 lut 2005, 13:31

Post autor: Wojtek »

W życiu,każdego człowieka jest tylko jedna reguła -urodziłeś się ,to i musisz umrzeć :( :( .W życiu wózkowicza dochodzi druga-nigdy niezaakceptujesz takiego stanu żeczy. Wózek traktuje jako,kolejny etap życia :( :( ,a za kilka lat piesze wycieczki staną się faktem :D :D ,czego wszystkim kulawym życzę.
pedro
gawędziarz
Posty: 85
Rejestracja: 21 kwie 2004, 20:25
Lokalizacja: ?l?sk
Kontakt:

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: pedro »

Ola22 pisze:Ile czasu człowiek potrzrbuje na pogodzenie się z losem czytałam ostatnio że 5 lat jak myślicie?
Bzdura, jak zwykle socjolodzy lub insze badacze wyśrodkowali badania :D W każdym przypadku jest przecież inaczej, przecież to kwestia charakteru. Poza tym co znaczy pogodzić się, chyba raczej chodziło im o to kiedy człowiek zaczyna potrafić żyć z samym sobą, nauczenia się żyć w nowym życiu. To jak z dzieckiem, jedno szybko dojrzewa i potrafi żyć, inne zawsze sobie nie radzi itd.
Co do pogodzenia się, rozumiem z własną niepełnosprawnością/nieszczęściem. To cóż, osobie która zna inne życie niż to po urazie chyba nie ma mowy o pogodzeniu się. Zresztą jak pogodzić się z własnymi i uświadomionymi ograniczeniami, można tylko nauczyć się z nimi żyć.
probably

Post autor: probably »

w moim przypadku to "pogodzenie sie" nastapilo jakies 6-10 miesiecy po tym jak zaczelam jezdzic na wozku
ale mimo ze jestem niby pogodzona to zdarzaja sie sytuacje w ktorych ... szlak mnie trafia i sa tez momenty w ktorych ... żyć mi sie nie chce no i są chwile gdy chce mi się ... wyć i płakać

ale są takie chwile stosunkowo rzadko wiec uważam ze udalo mi sie pogodzic ze stanem rzeczy (wózek)

jestem z tych ktorzy wiedza ze nie beda chodzic nigdy i nie karmię się nadzieją na to ze kiedys wroci mi sprawnosc ...
wiadomo :roll: jak by ktos zaczarowal i nozki zaczelyby znowu dzialac to bym sie nie obrazila :awesome:
ale w zyciu nie ma sie co sie chce tylko to co mozliwe jest ...

trzeba sie przystosowac i odnalezc w nowej sytuacji ...

mi sie udalo :P
Rafi

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: Rafi »

Wydaje mi sie ze to zalezy od psychiki kazdego z nas. Jeden szybciej inny wolniej. Z tego co mowią mi rehabilitantki to szybko to zaakceptowalem. I sam tez tak mysle ze nie ma co sie zalamywac i pograzac bo to nic nie daje. :)
jozek
gawędziarz
Posty: 70
Rejestracja: 06 lis 2007, 16:37
Lokalizacja: zywiec

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: jozek »

Witam.
Po wypadku zdałem sobie sprawę ,że nie będę chodził. Po trzech miesiącach nauczyłem się siadania na wózek , ubierania , samodzielnego korzystania z toalety. Stopniowo stawałem się być niezależny .Czasami jestem zmuszony, korzystać z pomocy , ale bardzo rzadko .
Wojciech10
gawędziarz
Posty: 77
Rejestracja: 17 kwie 2013, 19:53

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: Wojciech10 »

HEJKA I TU CI PRZEDMÓWCY PO WYŻEJ MAJĄ RACJE TRZEBA SZYBKO ZACZĄĆ ŻYĆ OD NOWA I ZAAKCEPTOWAĆ TO, ALE NIE WOLNO TRACIĆ NADZIEI ONA SAMA DAJE NAM ŻYĆ I TEŻ SAMA POWOLI ODEJDZIE U MNIE NAJGORSZE BYŁY 2 LATA LECZ CO DO ZAAKCEPTOWANIA I ZROZUMIENIA ŻE WÓZEK JEST MI POTRZEBNY TO BYŁO TO SZYBKO 3 MIESIĄCE A MOŻE NAWET NIE POD SZEDŁEM DO TEGO W TAKI SPOSÓB, ŻEBY JAKOŚ PORUSZAĆ SIĘ I PRÓBOWAĆ POWRÓCIĆ DO JAK NAJLEPSZEJ SPRAWNOŚCI TO NIE MA WYJŚCIA TRZEBA JEDNAK PORUSZAĆ SIĘ NA WÓZKU I ZACZĄŁEM SOBIE STAWIAĆ CELE W ŻYCIU NAJPIERW MAŁE A POTEM CORAZ WIĘKSZE I DĄŻYĆ DO CELU I TAK ROBIĘ JUŻ PRZEZ PRZESZŁO 6 LAT I ZNOWU WYZNACZYŁEM SE NOWY CEL I TO MNIE NAPĘDZA NIE MYŚLĘ O TYM, ŻE CHCIAŁ BYM CHODZIĆ CZY O INNYCH NIE POTRZEBNYCH PIERDOŁACH W TEN SPOSÓB NIE DOŁUJE SIEBIE ANI MOICH NAJBLIŻSZYCH.
radiol
cicha woda
Posty: 48
Rejestracja: 17 mar 2013, 13:10

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: radiol »

Na początku po wypadku (9msc temu) mój cel chodzenie (C6/C7) mało realny wiec zdałem sobie sprawę ze zajmę się ,,małymi kroczkami". Jak mam chodzić jak nie potrafię siedzieć bez podpierania rękoma na łóżku.
Mój cel stabilizacja.
Wczoraj pierwszy raz udalo mi się usiąść na łóżku , podnieść plecy do siadu opierając i odpychając się rękoma. Jakis czas temu nie do pomyślenia.
Mały krok a jednak dla nas tak wielki. Chyba trzeba poprostu stawiać cele usprawniające nie od razu bieganie.
Wojciech10
gawędziarz
Posty: 77
Rejestracja: 17 kwie 2013, 19:53

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: Wojciech10 »

DOKŁADNIE TAK JAK MÓWISZ POMALUTKU A BĘDZIE CORAZ LEPIEJ I CORAZ SPRAWNIEJ LECZ TRZEBA SIĘ NAUCZYĆ CIERPLIWOŚCI BO TO TRWA I CZAS PŁYNIE A MY POTRAFIMY POTEM CORAZ WIĘCEJ WIĘC JEST TROSZECZKĘ W POWIEDZENIU PRAWDY, ŻE CZAS LECZY RANY. NIE TYLKO FIZYCZNE, ALE TEŻ PSYCHICZNE WIEM PO SOBIE JA TEŻ NIE POTRAFIŁEM SIEDZIEĆ ANI OBRÓCIĆ SIĘ SAMODZIELNIE W ŁÓŻKU A TERAZ PO 6 LATACH JESTEM CAŁKOWICIE SAMODZIELNY NIE POTRZEBUJE POMOCY DO NICZEGO JEŻDŻĘ AUTEM, ŁOWIĘ RYBY JESTEM CAŁKOWICIE SAMODZIELNY JEDYNY PROBLEM TO TYLKO TO, ŻE NIE CHODZĘ A TAK JEST PO STAREMU TAKŻE DAJCIE SOBIE CZAS I JESZCZE RAZ CZAS NIE ZAŁAMYWAĆ SIĘ A WSZYSTKO MOŻNA OSIĄGNĄĆ W ŻYCIU NA WÓZKU.
Dorka

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: Dorka »

Witam! Zgadzam sie że każdy z nas ma swój sposób aby znależc sie w nowy życiu. Ja nie chodze od 4 lat, ale ok.8 miesiecy temu zaakceptowałam że nie będe już chodzić. Może to banalne wytłumaczenie, ale Ja na wózku znalazłam sie na skutek błedu lekarzy i dlatego trudno było mi sie pogodzić. Na operacje kregosłupa poszłam z przepukliną ledzwiowo-na nogach, niestety po operacji okazało sie że straciłam władze nóg. Do tej pory szukałam pomocy, nie potrafiłam sie pogodzić że tyle ludzi jest operowanych i jest dobrze a Ja!
AjaNIE

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: AjaNIE »

a ja nie mam zamiaru sie z tym pogodzić , im dłużej tym bardziej mnie to rozwala [bo widze ile straciłem ]
AjaNIE

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: AjaNIE »

myślę że gdyby żona zaakceptowała mnie to jaki jestem to może i ja bym sie pogodził .
ss

Re: Czas na pogodzenie się z losem

Post autor: ss »

Właśnie - zależy od stopnia niepełnosprawności. Ja nie poruszam nawet rękami, nie mogę kiwnąć palcem, jakakolwiek samodzielność jest poza zasięgiem. Tak więc pewnie nigdy się nie pogodzę z losem tetraplegika.
ODPOWIEDZ