NICK SCOTT

Metody rehabilitacji i sposoby uczenia samoobsługi

Moderator: Moderatorzy

Gość

Post autor: Gość »

mozna:)

facet po 35 latach na wozku zaczal cwiczyc
http://www.youtube.com/watch?v=6Fmh1EZA ... re=related

mozna :)
Awatar użytkownika
krajoznawczyk
cicha woda
Posty: 26
Rejestracja: 16 mar 2010, 22:04
Lokalizacja: kalisz pomorski

Post autor: krajoznawczyk »

a ja brzucha nie moge zgubic:/ ale widac po Skocie ze mozna wystarczy tylko wielki upor checi i wielka praca
wielkie czekanie na wielki cud
para

para

Post autor: para »

a jednak mozna, nie ma rzeczy niemozliwych
upor cwiczena dyscyplina wiara
miszcz

miszcz

Post autor: miszcz »

nick scott t12 complete - czyli calkowity uraz rdzenia wg ksiazek i nauki

T7-T12 Więcej funkcji motorycznych - większa kontrola nad mięśniami brzucha. Codzienne czynności: Możliwość samodzielnego siadania bez podparcia.

Zdolność do poruszania się: Tak jak powyżej.

Opieka zdrowotna: Większa możliwość normalnego kasłania.

- dla mnie i wielu innych ludzi w moim srodowisku to sa brednie, po kazdym urazie rdzenia mozna dojsc do sprawnosci ale w naszym kraju mowi ze = wozek i rehabilitacja szpitalna ktora nie istnieje.

tak naprawde wszystko jest w glowie czlowieka - chce siedziec na wozku to bedzie siedzial. minimum trzeba cwiczyc 4 godzinny dziennie MINIMUM !!

spotkalem sie z wieloma osobami na wozkach i dla wiekszosci rehablitacja, cwiczenia nie istnieja i nie maja sensu lepiej jezdzic na FAR
( FAR powinna sie nazywac - Fundacja aktywnego przystosowania do wozka ) i tym podobne obozy gdzie uczy sie balansu, jezdzi na wozku uczy sie ubierac jesc - a powinno uczyc sie, cwiczyc ruchu ciala.

Natomiast spotkalem sie z raptem kilkoma osobami na wozku po roznych urazach od szyjnego po ledzwiowe ktore za wszelka cene walcza o swoja sprawnosc wylewaja siodme poty.

Wszystko zalezy od podejscia motywacji checi i serca do walki ktora mozna wygrac. Bez poswiecenia nie ma sukcesu niestety.


Przytocze prosty przyklad : jeszcze 20 lat temu po zawalach serca lekarze mowili CWICZENIOM NIE a teraz jest odwrotnie sa jak najbardziej wskazane po problemach krazeniowych czy sercowych.

Dzis rehabiliatacja w Polsce jest na poziomie zerowym, lekarze rahabilitanci nie maja pojecia na temat swojej pracy nie chca sie doksztalcac, lepiej odrazu posadzic na wozek i dostac rente i zyc w nieswiadomosci ze moze byc lepiej. Przykladowo osoba po urazie rdzenia siada na wozek dostaje rente na kilka lat + ew. odszodowanie i jest latwiej dla wszystkich tylko nie dla tego co siedzi na wozku. Nie robia tego bo reha jest czasochlonna pracochlonna i potrzeba troche pieniedzy wiec latwiej walnac kogos na wozek i niech sobie zyje po swojemu.

Napisze jeszcze na temat tego forum, uwazam ze ludzie powinni wymieniac sie doswiadczeniami na temat cwiczen nie widzialem czegos takiego sa wylacznie temat typu : jakiej firmy cewnik kupic jakiego czopka wsadzic sobie w tylek. A cwiczenia sa proste jak cep.

Przykladowo : Tetra. lub Para.

Poniedzialek : rowerek stacjonarny z pomoca ( przyklejamy byle tasma stopy do pedalow i pomagamy wprawiac nogi w ruch ) kolo 40 min dziennie

Pionizacja jest najwazniejsza czyli luski lub parapodium - najwazniejszy jest nacisk stop na podloze - dziennie jak najwiecej


Proste jak cep wstawanie przy poreczach lub przy krzeslach i tak kolo 40 powtorzen przy czym co kilka dni zwiekszamy ilosc zmieniamy roznorodnosc wstawania, poprzez blokowanie rzepek, stanie na jednej nodze, pol przysiady, cwierc przysiady.

* cwiczenia na tulow ktore sa bardzo wazne - jak kto lubi najlepsza silownia

* na nogi - suwnica : pchanie przyciaganie z oporem lub bez jak ktos nie ma dostepu do silowni a pewnie nie ma to najprostszym rozwiazeniem jest - pacjent siada na czyms stabilnym i w miare twardym z oparciem. osoba do pomocy siada naprzeciwko bierze nogi ( stopy ) chorego na swoja klatke i kaze pchac trzymajac w ok. lydek

* cwiczen jest milion wystarczy troche wyobrazni tu nie trzeba cudownej reha szpialnej czy placic kolo 15 tys zl w osrodkach prywatnych

troche miejsca w domu kilka materacy, kule,nordiki, luski, parapodium, kilka ciezarkow 1 - 2 kg na poczatku starczy, porecze ktore sa niezbedne i starczy. chec, zaangazowanie cwiczacego i rodziny ew. rehabilitanta. rzadko sie zdarza ze trafimy na takiego ktory poswieci sie calym sercem.

Naprawde wiele nie trzeba napisalem z totalnym chaosem pewnie urazilem niektorych co FAR chwala i twierdza ze wozek to jedyne wyjscie.
Ja uwazam inaczej i pewnie kiedys to wszystko zmieni sie pozdrawiam i zycze wytrwalosci
Zagadka

Post autor: Zagadka »

Miszczu

Przypominasz mi pewną osobę którą spotkałem na jednej z rehabilitacji po eLce. Facet mógł bez problemu podnosić się na swoich silnych, nieporażonych rękach, nawet i przy barierkach balkonu. Wyćwiczył sobie lekkie przeprosty w swoich wiotkich nogach, po kilku miesiącach już bardzo wychudzonych, ale stał, był z siebie taki dumny. Mówił do mnie tak jak Ty, ćwicz, ćwicz, no ćwicz! Gość był w ciągłej euforii, że jemu się udaje, ze jest git. On eLka, ja Ce, bardzo spastyczny, z praktycznie ciągłym stopotrząsem, zwalającym z nóg. Wprawdzie także potrafię ustać w poręczach, ale tylko dzięki silnej spastyce, niczemu innemu, gdy jestem wiotki, to nie ustanę. Przechodząc do sedna sprawy, to chciałem zapytać o Twoje złamanie, C Th L?
Wielu ludzi lubi doradzać i siać zamęt wśród sobie podobnych, że jednak można, bo im się to udało. Nie słyszałeś o tym, że nie ma dwóch takich samych złamań i jedni z tego wyjdą cało, a inni nie, choć mają złamany kręgosłup w tych samych miejscach. Rdzeń ma w sobie miliony "kabli", każda osoba jest porażana indywidualnie. Jedni mają silne bóle, inni nie czują nic. Jedni strasznie się trzęsą, inni siedzą nazbyt spokojnie. Nie można generalizować, każde URK jest inne i niektórzy, choćby i ćwiczyli całą dobę, nawet w czasie snu, to i tak nie wstaną na nogi. Facet, ten kulturysta, jest przypadkiem, nie wiem, jednym na tysiąc, na sto?
Drugi post i filmik z facetem który po dwudziestu latach nauczył się chodzić po czworakach. Jestem Ce, potrafiłem tak już po półtora roku od wypadku. Potrafiłbym i wcześniej, ale tak jak pisałeś Miszczu, w Polsce rehabilitanci nie mają pojęcia o rehabilitacji i przez pierwszy rok byłem ćwiczony głównie biernie, później zresztą też. Najśmieszniejszym pytaniem jakie zadają rehabilitanci jest "to co dzisiaj ćwiczymy?", gdy wchodzę na salę ćwiczeń. Zawsze mnie to bawiło, bo od zawsze rehabilitanta brałem za osobistego trenera, który wie co robić z danym pacjentem, a gdy nie wie, to pyta o zdanie przełożonego i układa plan zajęć na cały turnus, a tu monotonnia, ciągłe wałkowanie tego samego, z małą ilością chęci podjęcia się czegoś nowego. Dlaczego tak jest? Otóż z lenistwa, oraz z ilości pacjentów przypadających na głowę rehabilitanta, bo cóż taki zrobi gdy ma 10-12 osób do przećwiczenia w ~7 godzin.
Następną rzeczą jaką poruszyłeś jest kwestia wyjścia z domu na siłownię. Wyszedłbym, ale państwo woli mi płacić rentę niż zrefundować platformę. Czekam na nią już sporo czasu, można by powiedzieć, że lat. Początkowo miałem w ogóle problem by udzielili mi zgody na montaż, a gdy owe pozwolenie uzyskałem, to okazało się, ze teraz poczekam sobie za pieniędzmi. Żeby otrzymać pozwolenie, musiałem się uciekać do straszenia sądem. Te wszystkie lata wytrzymałem tylko dlatego, że nie miałem nigdy większego odstępu między rehabilitacjami jak trzy miesiące.
Piszesz o rowerku. Kupisz mi go? PCPR nie ma na niego pieniędzy.
Piszesz o FAR-ze. Wiesz, że gdyby nie oni, to pewnie sporo osób które na dzień dzisiejszy są aktywne była by nadal ubierana przez pielęgniarki/rodzinę itp.? Myślisz, że co, że w szpitalu osoby po URK ktokolwiek uczy samodzielności, nie żartuj, może od niedawna, od kiedy FAR itp. wyszkoliło aktywnych, a oni następnych oraz służbę zdrowia i rehabilitantów. Nie wiem skad Ty się wziąłeś, może oglądałeś tylko film "Murderball" na którym pokazują pacjenta i jego indywidualnego rehabilitanta, który pokazuje mu jak się zakłada buty. Powiem Ci coś o butach i pielęgniarkach. Czasem zdarzało im się założyć je odwrotnie niż założono, nie miały czasu usiąść przy mnie i dać mi się pomęczyć samemu, wolały odwalić robotę i posadzić swe dupska na wygodnych fotelach w dyżurce, przy plotach.
Realia człowieku, realia, panuj nad euforią.
m

m

Post autor: m »

a moim zdaniem ludzie latwo poddaja sie i rezygnuja, jest taki gosc co wstal to trzeba brac z niego przyklad a nie jeczec i narzekac. i bez rowerka mozna cwiczyc trzeba miec tylko wsparcie w rodzinie
Awatar użytkownika
Monikai
gaduła
Posty: 343
Rejestracja: 10 cze 2008, 18:03
Kontakt:

Post autor: Monikai »

gość o niku miszcz zwrócił uwagę na bardzo istotą sprawę, tj że do rehabilitacji nie zawsze potrzeba pieniędzy, ale zawsze: chęci, zapału i samozaparcia. świetne przykłady ćwiczeń podałeś, dzięki.
To, co podkreśliłeś w odniesieniu do pionizacji i rzeczywistego nacisku na stopy mi również wydaje się bardzo ważne.
Takiego nacisku często pozbawiają np stoły pionizacyjne, ciało - nawet w pozycji pionowej - w rzeczywistości opierało mi się na plecach, nie na stopach. To dotąd powoduje u mnie ryzyko omdlenia. Gdy staję sama, tj staram się ze wszystkich wstać, ustać, przykucać - w tym wszystkim pomaga mi druga osoba - nie ma problemów z omdleniami zostaje tylko fantastyczne zzmęczenie, po prawdziwych ćwiczeniach fizycznych.

i jeszcze mam fajne ćwiczenie na nogi, plecy i brzuch : siedzisz (z fachowcem najlepiej np na łóżku, czyli bez oparcia z tyłu, stopy stabilnie na podłodze, ale spokojnie można to ćwiczyć na wózku) starając się trzymać postawę wyprostowaną , podnosisz ręce na boki (ja mam ręce zgięte), a osoba pomagająca oporuje (nacisk zależny od Twojej siły), utrudniając podniesienie rąk - taki ludzki atlas;)

Zagadka, z kolei, zwróciła uwagę na smutną prawdę, że te chęci i zapał muszą być po oby stronach. Tj że tak czy inaczej potrzebujemy przyjaznej osoby, która zechce nam pomóc w usprawnieniu, a na usprawnianie składają się zarówno treningi siłowe, jak i nauka samoobsługi. Do pomagania nam, tetrusom potrzeba czasem ogromnej cierpliwości i spokoju, umiejętności bycia w pobliżu, na wypadek, gdybyśmy stracili równowagę, ale nie pozbawiania nas możliwości samodzielnej (czasem bardzo powolnej) pracy.
Do pomagania w nauce samodzielności i treningach fizycznych wystarczy osoba z rodziny, sąsiad, ktoś chętny, ale dobrze poprowadzony przez osobę, która zna się na rzeczy i chce pomóc. Po latach pobytów w szpitalu sami często świetnie wytłumaczymy, jak najlepiej nas pomasować, jak przytrzymać, jak pomóc w ćwiczeniach. Znowu chodzi tu nie tylko o pieniądze, ale o chęć tej osoby do pomocy i cierpliwość.

Mi też parę razy założyli buty na odwrót, pozostawili przykurczone palce w bucie, ileż razy zostałam nazwana (w mojej obecności, bądź "kuluarach") upierdl...ą, bo chciałam coś zrobić sama, albo po swojemu, próbując nowych sposobów.
Wiem jedno, czasem człowiek ma gorsze dni, chwile, lata .. ten gościu z Wielkiej Brytanii dopiero po trzydziestu latach od wypadku pomyślał, że warto ćwiczyć;), po pięciu latach intensywnych ćwiczeń chodzi na czworakach.
Ale ćwiczyć i szukać swojego sposobu na poszczególne czynnosci, na które składa się nasze życie musimy. zwyczajnie musimy. i możemy dać radę.

pozdrawiam
M
TAK

nie ma rzeczy niemozliwych

Post autor: TAK »

tak jest swiete slowa, nie trzeba miec niewiadomo jakiego funduszu do cwiczen, kilka krzesel lozko karimata materac mozna cuda zdzialac. no ale jesli ktos woli lezec siedziec pierdziec w stolek to samo sie nie zrobi a ci durni lekarze i rehabilitanci pozabieralbym polowie licencje i szukac roboty gdzie indziej.
txty typu bedzie Pani Pan siedziala na wozku do konca zycia?
prosze sie przystosowac do zycia na wozku a powinno byc zrobimy wszystko aby Pania/Pana postawic jak najszybciej na nogi czas jest niewazne : efektywnosc checi obustronne i ciezka praca.

Jak dla mnie prawie wszyscy lekarze ortopedzi fizjoterapeuci i cala banda po tych smiesznych studiach sa do zwolnienia

w tym zawodzie trzeba miec serce wypelniona miloscia do drugiego czlowieka, checi do pomocy i sensowna wiedze nie ta z ksiazek bo polowa tego co jest w ksiazkach to sa brednie z przed 30 lat
Gość

Post autor: Gość »

"co tak posrywasz" tak się mówi w polsce do osoby krótko po urazie
robi się pacjentom odleżyny (na tyłkach, palcach w butach itd) uniemożliwiając ich rehabilitację i usprawnianie na wiele miesięcy lub lat
zakaża się różnymi chorobami (od gronkowców, przez paciorkowce na retrowirusach kończąc)
rozwala się im nerki niewłaściwie prowadząc pęcherz
kto to przeszedł, wie o czym mówię

coś tak ślepo radykalnego jak pisze miszcz, może pisać albo ktoś para, albo bardzo króko po urazie, albo na jakichś wymyślnych i dobrze dobranych antydepresantach, a moe alkoholik albo narkoman w euforycznym ciągu
ale nie osoba, która żyje naszym polskim niepełnosprawnym zasr.anym życiem
TAK

Post autor: TAK »

przykre jest to ale prawdziwe w szpitalu jest banda prostakow totalny debilizm bezmozgowie, dlatego od szpitala trzeba sie odciac ew. przymusowe wizyty. nic ponadto.

optymizm musi byc zawsze nie wolno sie dolowac i jeczec narzekac.
gdybym mial miliony na koncie zrobilbym osrodek reha bezplatny z prawidziwego zdarzenia a nie prywatne kliniki gdzie biora kilkanascie tysiecy plnow. badz szpitalna reha gdzie stoi sie w kolejce pol roku i nic z tego nie wynika.

szkoda ze my Polacy mamy taka mentalnosc, narod jest smutny a jak dojdzie do tego tragedia choroba wypadek i zycie sie wali tylko bardziej sie dolujemy przegrywamy sami z soba. skazujemy sie na porazke.

trzeba dzialac teraz a nie za 20 lat gdybac co byloby gdybym inaczej podszedl do mojej niepelnosprawnosci. ja uwazam ze nie ma ludzi niepelnosprawnych, wszyscy sa sprawni na swoj sposob trzeba tylko dazyc aby cieszyc sie zyciem i nie spedzac go w smutku rozpaczy i na gdybaniu badz lenistwie albo mowieniu nie mam pieniedzy nie da sie wiec leze lub siedze.
Gość

Post autor: Gość »

to co sie dzieje w szpitalach wola o pomste do Nieba.
wszyscy wiemy jakie sa szpitale, tylko rodzina moze nie dopuscic do tego co sie dzieje. przezylem to i wiem ze gdyby nie rodzina byloby marnie z odlezynami zakazeniami itp. pielegniarki sa niemile bez wiedzy bo po co?
lekarze to bufony doktorzy zasrani mysla tylko gdzie tu by dorobic do pensji wynoszacej 7-10tys zl. zyjemy w chorym ustroju,

mialem zamiar konczyc fizjoterapie ale tego co ja sie uczylem na cwiczeniach to jest strata czasu totalne brednie jesli chodzi o fizjologie czlowieka i inne przedmioty ktorych nie chce wymieniac bo nie ma sensu.

jesli uczelnie wypuszczaja przyszlych fizjoterapeutow po czyms takim to o czym mowa? kto ma ludzi rehabilitowac. leci sie na ilosc nie jakosc. poza tym
studenci ucza sie z przestarzalych materialow. jestem tak podku.. tym wszystkim szkoda slow...

LUDZIE ZATEM CWICZCIE NIE PODDAWAJCIE SIE WSZYSTKO JEST W WASZYCH GLOWACH PIEPRZCIE LEKARZY REHABILITANTOW SZPITALE OSRODKI. SZUKAJCIE TYLKO TAKICH KTORZY UWIERZA ZE MOZNA I POSWIECA SIE

NIECH MOC I WIARA BEDZIE Z WAMI
PEWNIE KTOS NAPISZE ZE NIE MAM RACJI PO CO CWICZYC I BEDIZE STEKAL I JECZAL TRUDNO JEGO WYBOR, STEKAJAC MOZNA SIE TYLKO ZESRAC
ODPOWIEDZ