Czy wypadek zmienia wszystko?

Dział dla osób opiekujących się lub żyjących z tetraplegikiem

Moderatorzy: agusia, Moderatorzy

Awatar użytkownika
robak
gaduła
Posty: 1231
Rejestracja: 16 gru 2009, 15:06
Kontakt:

Post autor: robak »

Dostaje rente z oc
z znalezieniem osoby to nie taka prosta sprawa nawet za nie małe pieniądze
mielismy nawet kogoś a teraz już daliśmy sobie spokój
i troche nas wkurza że obcy włazi do domu kiedy chcę
rano rehabilitant
po południu rehabilitant
miedzy czasie mycie czyli opiekun
jak na dworcu
generalnie jak mysle o tym to mam doła
wszyscy moją dupe oglądają
nie wiem kiedy to dotrze do mnie ze tak juz bedzie
Zasadniczo przekonują mnie tylko te poglądy które są zaskakująco zgodne z moimi (George Bernard)
zielono mi C5
Gość

Post autor: Gość »

nie pocieszę cię, bo jestem w podobnej sytuacji, ale jakoś sobie radzę
po latach może nie tyle że przywykniesz, ale ci to zobojętnieje
a przynajmniej tak stało się w moim przypadku
Anneliee
gawędziarz
Posty: 61
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:34

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: Anneliee »

Witaj

Masz 3 wyjscia
1. Przeczekac dac mu czas ochlonac pomyslec zastanowic sie nad soba i dalszym zyciem nadal byc obok ale juz nie jako jego kobieta a kolezanka bo On nie chce kobiety.. Byc kiedy potrzebuje nie na zawolanie oczywiscie nich troche zateskni moze byc bardziej psychicznie niz fizycznie.
2. Olac goscia i zaczac ukladac sobie zycie na nowo jesli chce konca to ok.
3. Trwac w czyms czego nie ma czyli prosic blagac narzucac sie to z wlasnego doswiadczenia wiem ze do niczego nie prowadzi.

Moze zastanow sie jak przedstawic mu sprawe zeby zrozumial czego Ty chcesz a moze wylwj mu kubel zimnej wody na glowe ze jest samolubem i mysli o sobie to czesto dziala.
Anneliee
gawędziarz
Posty: 61
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:34

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: Anneliee »

Jaga po przeczytaniu Twoich postow chyba zaczne cos lykac bo kurcze mam identyczna sytuacje mam tylko nadzieje ze nie skonczy sie ze facet powie ze zmarnuje mi zycie..
Dobrze ze to napisalas
Pozdrawiam
Gość

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: Gość »

mineło połtora roku od kiedy nie jestesmy razem....to była jego decyzja....
na poczatku dosc czesto rozmawialismy,glownie za pomoca gadu,telefonu,smsow....w cztery oczy raczej nie-jakos mnie unikal poprostu.
od jakichs 3 miesiecy nie odzywam sie, na zaczepki odpowiadam chwila rozmowy ale sama nie inicjuje rozmow, staram sie nie myslec o nim i bywaja takie dni ze nie pojawia sie w mojej glowie. ale mimo wszystko wiecej jest takich ze mysl o nim przemknie przez głowe choc raz. chce poznac kogos kto sprawi ze on zniknie z mojej pamieci!!!!!!!!!!!!gdybym mogla cofnac czas byłoby mi łatwiej w zyciu......
jag
jag

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: jag »

to forum stało sie niejako moim pamietnikiem;), najpierw dowiadywałam sie z niego rzeczy o ktore wstydziłam zapytac osobe na ktorej mi zalezało, a pozniej dzieliłam sie na nim swoimi żalami;). ciesze sie ze tu trafiłam bo wiele sie od Was forumowiczow i gosci tu piszacych nauczyłam. ciesze sie tez ze mogłam "poznac" (wirtualnie )Agusie ktora mi imponuje siła swojego uczucia!!:) tak własnie postrzegam miłość,jako wiez łaczaca dwie osoby tak silnie ze nie potrafia byc oddzielnie, musza byc ze soba:)
dosc czesto przytaczam Wasze historie ludziom ktorzy nie potrafia w zyciu dziekowac za to co maja,ktorzy nie umieja sie cieszyc ale i tym ktorzy w obliczu trodnosci watpia czy warto cos robic. życze wszystkim duzo sił,wytrwałości, cierpliwosci i wyrozumiałości dla siebie samych i swoich bliskich.
na zakonczenie dodam ze dalej nie udalo mi sie do konca zapomniec i zobojetniec na osobe ktora byla dla mnie bardzo wazna... no coz jestem opornym pacjentem dla lekarza-czasu;) ale lekarze zawsze sa najgorszymi pacjentami;);)
pozdrawiam wszystkich zmagajacych sie ze soba:)
Awatar użytkownika
maurycy1313
papla
Posty: 168
Rejestracja: 04 wrz 2011, 11:26
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: maurycy1313 »

To bardzo smutne ale myślę ,że przez niego przemawia strach przed tym wszystkim co będzie.
Ja mam uraz szyjnego na własną prośbę bardzo mi imponuje twoja miłość i szkoda mi bardzo ,że go to tak przerosło Ja co prawda chodzę ale wiem jak to jest być od kogoś uzależnionym i jeździć na wózku gdyż długo trwało nim wstałem na nogi i nie wyobrażam sobie jak bym teraz żył jak by mnie moja Marysia zostawiła. 8) 8)

dlatego życzę ci dużo wytrwałości i miłości w tym ciężkim okresie a z tym czasem to się z tobą zgadzam.
Ps dl ciekawości zobacz ten post. http://tetraplegik.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=11559 8)
chodziak C-4,C-5,C-6,C-7
jag

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: jag »

mi to trzeba raczej zyczyc wielkiej szalonej miłości ktora wywroci moje zycie do gory nogami;):)
tylko nowe silne uczucie jest chyba w stanie zakonczyc ta historie ktora mimo ze jest juz historia to jednak ciagle gdzies tam budzi niepokoj w sercu.
niezbadane sa sciezki uczuc.....
co do postu ktory mi wkleiles.....wspolczuje im obojgu choc mezowi bardziej. trudno bedzie mu zaufac komus innemu po tym czego doswiadczyl. z drugiej strony zycie z kims na sile to nie bajka. dziewczyna pomylila milosc z fascynacja...
na koniec zycze wszystkim i sobie rowniez takiego partnera zyciowego jakim jest Agusia:) ktory patrzy sercem!!!
milosc to ogromna siła,potezniejsza od wiary ktora gory przenosi:)
pozdr jag
wella
niemowa
Posty: 3
Rejestracja: 22 gru 2011, 15:09

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: wella »

Ja też często słyszę, że mam się zabierać mimo, że jesteśmy 6 lat po ślubie he he ale tak naprawdę to warto się szarpać nawet dla tych kilku chwil kiedy jest dobrze :) przynajmniej takie jest moje zdanie. A co do tego kilofa to myślę, że to niezły pomysł :) Jeżeli go kochasz i chcesz z nim być to bądź wytrwała.
Awatar użytkownika
robak
gaduła
Posty: 1231
Rejestracja: 16 gru 2009, 15:06
Kontakt:

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: robak »

15lat po ślubie , 4lata po wypadku jestesmy razem ale to nie to . Wypadek zmienił wszystko :(
nie przyzwyczaiłem się do łóżka szpitalnego - bo nie chcę
Zasadniczo przekonują mnie tylko te poglądy które są zaskakująco zgodne z moimi (George Bernard)
zielono mi C5
jag

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: jag »

trudno przyzwyczaic sie do mniejszych niz niepełnosprawnosc niedogodnosci wiec wcale sie nie dziwie temu co piszesz. wiecej kazdy dzien jest po to by starac sie o lepsze jutro. podziwiam Wasz hart ducha,byc moze to wlasnie spodobało mi sie w osobie ktora wpisala sie w moja historie. wszystko sie w zyciu zmienia, a naszym zadaniem jest zmagac sie z tymi zmianami i walczyc o lepszy nowy dzien. nikt z nas nie moze oczekiwac ze jego zycie bedzie stabilne, przewidywalne i bedzie sie zawsze ukladac po naszej mysli. nie przyzwyczajaj sie do łozka, zyj na tyle na ile mozesz i nie trac nadziei na zmiany.
duzo dobrych mysli i uczuc na Swieta wszystkim życze!!!!!!!!!!!
minia

Re:

Post autor: minia »

robak pisze:Dostaje rente z oc
z znalezieniem osoby to nie taka prosta sprawa nawet za nie małe pieniądze
mielismy nawet kogoś a teraz już daliśmy sobie spokój
i troche nas wkurza że obcy włazi do domu kiedy chcę
rano rehabilitant
po południu rehabilitant
miedzy czasie mycie czyli opiekun
jak na dworcu
generalnie jak mysle o tym to mam doła
wszyscy moją dupe oglądają
nie wiem kiedy to dotrze do mnie ze tak juz bedzie
Ale wcale tak nie musi być. Wystarczy,że Twoja żona będzie oglądała Twoja dupę. Ja akurat nie mam z tym problemów, nauczyłam się żyć z moim tetruskiem, takim,jakim jest. Ćwiczenia, opatrunki, odlezyny i w ogóle duuuzo innych czynności mogę robić sama. Ba, nawet sama wtargam go na pierwsze piętro. Nie musza nam się kręcić ludzie obcy po domu. Dajemy rade sami. Nawet nasza mała, majac dopiero pięć lat, potrafi złożyć i rozłozyć wózek. Jeżdża razem na wycieczki i możecie mi nie wierzyć, ale jako osoba niepełnosprawna radzi sobie z dzieckiem wspaniale. Nawet lepiej niż ja. No i jest dla niej autorytetem. Trzeba się tylko pogodzić z tym,że już nic nie będzie takie samo, ale szanse na bycie szczęśliwym, nigdy nie są różne. Dla każdego są takie same. Ja kocham swojego faceta, takim,jakim jest. Mimo tego,że nie bedzie chodził, ma sprawny umysł, stara się być samodzielny,a to jest wazne. Chwile załamania tez są. Tyle tylko,ze to On podtrzymuje mnie na duchu, to On stara się,żebym nie myslała,że w życiu może być inaczej. Trzeba tylko uwierzyć i dać sobie szansę, przejść próby, na jakie wystawia nas los. A reszta jakoś się ułoży.
minia
cicha woda
Posty: 20
Rejestracja: 17 maja 2012, 14:55

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: minia »

Ło matko ile lat upłynęło od mojego wpisu....a ja nadal z moim "tetrusem"i wielkim bagażem doświadczeń życiowych. Kocham Go za wszystko, nawet za to ,że czasami jednak ma złe dni i ciśnie o rozwodzie ,o odejściu i w ogole pieprzy od rzeczy....ale jesteśmy i trwamy w naszym związku póki co. ...:-) ps. Mamy drugą córeczkę :-*
Bądź szczęśliwy, bo to wkurza innych najbardziej :lol:
janusz84
gaduła
Posty: 709
Rejestracja: 20 sie 2014, 22:31
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie. DK 80.
Kontakt:

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: janusz84 »

"minia "
Czasami też tak myślałem jak Twój mąż , chociaż w dużej mierze jestem samodzielny to gdyby żona odeszła pewnie bym zwariował ,aczkolwiek nie miał bym jej tego za złe , jesteśmy zżyci ze sobą , nawzajem się uzupełniamy i mimo drobnych nieporozumień do których czasem dochodzi ciężko by nam było by być bez siebie , miłość i szacunek do siebie to nas trzyma.
Pozdrawiam Was serdecznie i gratuluje córeczek .
Pozdrawiam -Janusz
C5/6
minia
cicha woda
Posty: 20
Rejestracja: 17 maja 2012, 14:55

Re: Czy wypadek zmienia wszystko?

Post autor: minia »

janusz84
To prawda, że byście bez nas zwariowali :-P. I odwrotnie :-) Nie ma związków idealnych, więc daleko nie odstajemy od tych "normalnych"par. Każdy z nas ma swoje "ja" ,ale właśnie dlatego nie jesteśmy nudni.... nie ma domu bez łomu, taka prawda jest. Bywają i dobre i zle chwile, ważne jest to, abyśmy w tym wszystkim znaleźli chwilę na rozmowę, abyśmy nie odwracali sie od siebie pomimo kłód jakie los na naszej drodze zostawia. Kiedyś powiedziałam mężowi (oczywiście powodem była któraś z kolei noc nie przespana) , że nie ma problemu, ja się mogę wyprowadzić i w ogóle padlo kilka ostrych zdań, na co On odpowiada : ok żaden problem, tylko nie dzwoń rano, żebym ci kawę zaparzył ,bo nikt tego noe zrobi tak dobrze jak ja.... :-). I tak jest często, ale mimo wszystko kochamy się, jesteśmy ze sobą na dobre i złe. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogło by Go z nami nie być. Zwariowała bym zapewne ;-)
Bądź szczęśliwy, bo to wkurza innych najbardziej :lol:
ODPOWIEDZ